Cześć.
Jestem LeeNa.
Pamiętasz
mnie jeszcze?
Bo
mi kilka razy zdarzyło się zapomnieć...
O
tym, kim jestem. O tym, co czuję. I, przede wszystkim, o tym, co
czułam jeszcze pięć lat temu.
To
było piękne uczucie.
Dziś
znów widziałam twoją twarz we śnie.
Czy
naprawdę aż tak tęsknię? Czy to tylko kolejne złudzenie
spowodowane nieugaszonym pożarem miłości w moim sercu?
Jedno
wiem na pewno...
Już
zawsze będziesz dla mnie wspaniałym wspomnieniem.
Nieważne,
że kiedyś wyblakniesz.
Ważne,
że nadal będę czuła twoją obecność.
Nie
sądzisz, że to absurdalne – czuć coś do kogoś, kogo już dawno
nie ma?
Jednak
nie bardziej niż fakt, że tak naprawdę nigdy nie byłeś mój.
Od
zawsze należałeś do jednej osoby.
A
ja nie byłam w stanie zakłócić tego porządku w twoim życiu.
Nie
na tyle, byś pokochał mnie tak, jak ja ciebie.
Doskonale
pamiętam smak porażki, gorycz, jaką ze sobą przyniosła.
Tego
dnia... Wszystko, co znałam, obróciło się w pył.
Wszystko,
na czym mi zależało, zniknęło z powierzchni ziemi, jakby było
tylko skrawkiem papieru pchanym przez ciężkie masy powietrza.
Wtedy...
Chciałeś powiedzieć, że to koniec, prawda?
Dlaczego
nie uświadomiłeś mnie o tym w inny sposób?
Wystarczyło
powiedzieć.
Ale
los miał inny plan. Jak zwykle był nam na przekór.
Dziś
nasza miłość wydaje mi się wręcz banalna, pozostając unikalną.
Skończyliśmy
niczym Romeo i Julia, upadając po kolei jak kostki domina.
Nikt
nie przewidział, w jakim kierunku to zmierza, podczas gdy cały
świat zdawał się być tak pochłonięty swoimi sprawami, że nie
zauważył tego, co się między nami zrodziło.
Może,
gdyby nie to, że wyjechałeś właśnie wtedy, byłabym zdolna do
rozkochania Cię w sobie tak, jak on?
Nikt
nie zna odpowiedzi na to pytanie.
I
już nikt jej nie udzieli.
Bo
nasza historia zostanie zapomniana.
Co
mogę zrobić, żeby ktoś zapamiętał chociaż Ciebie?
Jak
mogę uchronić Cię przed zapomnieniem?
Nie
wiem, czy mi się uda.
Dlatego,
gdziekolwiek jesteś, daj mi jakiś znak.
Może
to być zwykły, wyschnięty liść, spadający wraz z pierwszymi
kroplami deszczu tej jesieni.
Zwykły
powiew wiatru.
Lub
przepiękny kwiat, rozkwitający wśród umierającej rzeczywistości.
Cokolwiek.
Bylebym
pamiętała.
Bylebym
znów poczuła, że tu jesteś.
Lecz
tym razem tylko dla mnie.
Omo, ten prolog...
OdpowiedzUsuńAish...czuję ogromną ciekawość, ale też pustkę i smutek...
Nie dam rady...
Czekam na kolejną część ;)
Mam nadzieję, że pojawi się ona niebawem ^^
Cieszę się, że cię zaciekawiłam <3 Witaj na moim blogu, siostro xD
UsuńWstawię niedługo :) Już jest 7 rozdziałów. Żebym miała czym cię szantażować xD
To było... interesujące. Myślę, że z ciekawością będę czytać kolejne części ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~
Ogromnie mi miło, że się spodobało <3 Zapraszam jak najczęściej :)
UsuńRównież pozdrawiam~~
Super prolog! Ide czytać dalej!
OdpowiedzUsuńAle kolor czcionki zlewa sie z tłem i cieżko sie czyta :/ (jestem na telefonie)
Miło mi widzieć nową osóbkę na blogu ^^
UsuńWiem. Niestety, nie mam czasu, żeby to zmienić. Obiecuję, że w najbliższym czasie nad tym popracuję :)