wtorek, 26 kwietnia 2016

Rozdział I

  Szłam ciemnym korytarzem, który prowadził do opuszczonej części szkoły. Miałam znaleźć jedną z uczennic klasy 2A, która uciekła z zajęć. Od jej koleżanek usłyszałam, że była z jakimś chłopakiem. Tak absurdalne zachowania wręcz mnie bawiły, jednak jako przewodnicząca szkoły miałam obowiązek wyciągać konsekwencje z wszelkich sytuacji, wykraczających poza ramy regulaminu dobrej postawy uczniowskiej, łącznie z wagarowaniem. Weszłam do jednej z klas znajdujących się na trzecim piętrze. Zauważyłam całującą się w kącie parę. Podeszłam do niej i znacząco chrząknęłam:
- Ekhm... Nie przeszkadzam?
Para oderwała się od siebie, a ja uświadomiłam sobie, że podnoszący się ze skruszoną miną i rumieńcami nastolatek to mój brat.
- Noona, to nie tak, jak myślisz! Ja... ja ci wszystko wytłumaczę! - jąkał się, próbując wybrnąć z niezręcznego momentu.
- Jeon Jungkooku! Jeżeli za pięć minut nie zobaczę cię w Pokoju Samorządu, to obiecuję ci, że zginiesz w wyniku tragicznej zbrodni! A co do ciebie, MiSoo... Myślałam, że masz w sobie trochę więcej przyzwoitości.
- To, że nikt nie chce się z tobą całować, nie oznacza, że musisz się wyżywać na tych, którzy to robią.
Jej słowa doprowadziły mnie do apogeum złości. W szkole byłam znana jako jedna z najsilniejszych dziewczyn, która miała za sobą niejedną bójkę (co, na szczęście, udało mi się skrzętnie ukryć przed nauczycielami). Bez problemu podniosłam ją, szarpiąc tym samym jej koszulę, i wyszeptałam:
- To, że nie liżę się po kątach z każdym napotkanym chłopakiem, nie oznacza, że muszę się na kimś wyżywać. Jeśli jeszcze raz przyłapię cię z moim bratem, to będzie z tobą naprawdę źle. Zrozumiałaś?
Kiwnęła głową, wyszarpnęła się z mojego uścisku i w popłochu uciekła. Oparłam się o parapet. Przejechałam po nim dłonią i na nią spojrzałam.
- Ta szkoła naprawdę mnie kiedyś wykończy... - pomyślałam, ocierając rękę z kurzu.

wtorek, 19 kwietnia 2016

Prolog

Cześć. Jestem LeeNa.
Pamiętasz mnie jeszcze?
Bo mi kilka razy zdarzyło się zapomnieć...
O tym, kim jestem. O tym, co czuję. I, przede wszystkim, o tym, co czułam jeszcze pięć lat temu.
To było piękne uczucie.
Dziś znów widziałam twoją twarz we śnie.
Czy naprawdę aż tak tęsknię? Czy to tylko kolejne złudzenie spowodowane nieugaszonym pożarem miłości w moim sercu?
Jedno wiem na pewno...
Już zawsze będziesz dla mnie wspaniałym wspomnieniem.
Nieważne, że kiedyś wyblakniesz.
Ważne, że nadal będę czuła twoją obecność.
Nie sądzisz, że to absurdalne – czuć coś do kogoś, kogo już dawno nie ma?
Jednak nie bardziej niż fakt, że tak naprawdę nigdy nie byłeś mój.
Od zawsze należałeś do jednej osoby.
A ja nie byłam w stanie zakłócić tego porządku w twoim życiu.
Nie na tyle, byś pokochał mnie tak, jak ja ciebie.
Doskonale pamiętam smak porażki, gorycz, jaką ze sobą przyniosła.
Tego dnia... Wszystko, co znałam, obróciło się w pył.
Wszystko, na czym mi zależało, zniknęło z powierzchni ziemi, jakby było tylko skrawkiem papieru pchanym przez ciężkie masy powietrza.
Wtedy... Chciałeś powiedzieć, że to koniec, prawda?
Dlaczego nie uświadomiłeś mnie o tym w inny sposób?
Wystarczyło powiedzieć.
Ale los miał inny plan. Jak zwykle był nam na przekór.
Dziś nasza miłość wydaje mi się wręcz banalna, pozostając unikalną.
Skończyliśmy niczym Romeo i Julia, upadając po kolei jak kostki domina.
Nikt nie przewidział, w jakim kierunku to zmierza, podczas gdy cały świat zdawał się być tak pochłonięty swoimi sprawami, że nie zauważył tego, co się między nami zrodziło.
Może, gdyby nie to, że wyjechałeś właśnie wtedy, byłabym zdolna do rozkochania Cię w sobie tak, jak on?
Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.
I już nikt jej nie udzieli.
Bo nasza historia zostanie zapomniana.
Co mogę zrobić, żeby ktoś zapamiętał chociaż Ciebie?
Jak mogę uchronić Cię przed zapomnieniem?
Nie wiem, czy mi się uda.
Dlatego, gdziekolwiek jesteś, daj mi jakiś znak.
Może to być zwykły, wyschnięty liść, spadający wraz z pierwszymi kroplami deszczu tej jesieni.
Zwykły powiew wiatru.
Lub przepiękny kwiat, rozkwitający wśród umierającej rzeczywistości.
Cokolwiek.
Bylebym pamiętała.
Bylebym znów poczuła, że tu jesteś.
Lecz tym razem tylko dla mnie.