Mianhae. Obiecałam samej sobie, że dodam w piątek, ale byłam tak pochłonięta treningiem, że zupełnie zapomniałam ;-;
LeeNa
PS: Gdy przekopiowuję rozdziały z OpenOffice'a, ucina mi akapity, dlatego wybaczcie ich brak.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W każdym razie, mam nadzieję, że nowy rozdział wam się spodoba. Chciałabym poznać waszą opinię w komentarzach :)
Zapukałam
do drzwi, sądząc, że chłopcy wrócili ze spaceru. Nie myliłam
się, bo po chwili otworzył mi Jungkook.
-
Hej. Gdzie byłaś? - poszłam za nim do salonu, gdzie znajdowała
się cała reszta zespołu.
-
Mówiłam już, że musiałam coś załatwić. Nic wielkiego,
chciałam tylko powiedzieć szefowej, że nie będzie mnie w pracy
przez dwa dni – usiadłam na kanapie, tuż obok Jimina.
Przeciągnęłam się i ziewnęłam. - Jestem strasznie zmęczona,
wybaczcie, ale pójdę się położyć.
-
Bez kolacji? - zmartwił się Jin.
-
Jadłam na mieście – machnęłam ręką i udałam się do kuchni,
skąd wzięłam sok porzeczkowy i szklankę. W drodze do swojego
pokoju nalałam go trochę do naczynia i upiłam kilka łyków.
-
LeeNa, wszystko okej? - zapytał Cookie, a ja spojrzałam na niego z
niezrozumieniem.
-
Tak, czemu coś miałoby być nie tak?
-
Ty nigdy nie pijesz soku porzeczkowego...
-
Ostatnio zmieniłam gusta – westchnęłam, przypomniawszy sobie
wydarzenia tamtego dnia. Częściowo przystałam na układ Luhana,
ale tylko i wyłącznie ze względu na to, co miał do zaoferowania.
Bynajmniej łudziłam się, że tak jest. - Naprawdę przepraszam,
ale jestem teraz zbyt zmęczona na cokolwiek. Poradzicie sobie beze
mnie?
-
Nie – stwierdzili chórem chłopcy, na co ja uśmiechnęłam się
półgębkiem.
-
Przykro mi, ale musicie. Dobranoc – chciałam iść spać, żeby
następnego dnia wstać wypoczęta i ze świeżym umysłem.
-
A buziak na dobranoc? - zaświergotał Hobi.
Podeszłam
do niego i delikatnie cmoknęłam jego prawy policzek. To samo
uczyniłam z ChimChimem oraz Taehyungiem. W akcie dobroci przytuliłam
swojego brata, który nie mógł wyjść z szoku spowodowanego moim
zachowaniem.
-
Brałaś coś? - dopytywał, przykładając rękę do mojego czoła i
sprawdzając temperaturę.
-
To tylko... - chciałam powiedzieć miłość, ale ugryzłam
się w język. Chyba za bardzo wczułam się w klimat panujący
dookoła mnie.
-
Poczekaj... Czy to męskie perfumy? - powąchał moją koszulkę.
Gwałtownie się od niego odsunęłam.
-
Nieważne – ucięłam temat i weszłam do swojego pokoju.
Przebrałam się w białą koszulkę i ciemnozielone spodnie przed
kolano. Rzuciłam się na łóżko. Ostatnim, co usłyszałam, była
krótka wymiana zdań między Parkiem i Jungiem:
-
Nawet nie jesteśmy razem, a już mnie zdradza.
-
Ona w ten sposób zdradza nas wszystkich!
Towarzyszył
jej niepohamowany śmiech, jednak moje uszy nie zdołały go
uchwycić, bo już dawno znajdowałam się w objęciach snu...
Uchyliłam
powieki i nimi zamrugałam, żeby przyzwyczaić się do jasności. W
zasadzie jedynym źródłem światła była mała lampka stojąca na
biurku. Zauważyłam zarys jakiejś postaci, która siedziała przy
stoliku i zawzięcie pisała coś w zeszycie. Uniosłam się na
łokciach i rozejrzałam się po pokoju. Nadal byłam lekko
zdezorientowana, lecz dotarło do mnie, że musi być naprawdę
późno. Obok mnie spał HoSeok, wtulony w poduszkę. Wyglądało na
to, że tym razem znalazł inny obiekt ślinienia. Najpierw ściana,
później poduszka... Byłam ciekawa, co będzie następne, chociaż
zdawałam sobie sprawę z tego, że może się to źle skończyć dla
moich mebli. Moją uwagę przykuł poruszający się na ścianie
cień.
-
Widzę, że się obudziłaś – wyszeptał Suga tak, by nikogo nie
obudzić. Przytaknęłam i popatrzyłam na kanapę. Spoczywał na
niej Rap Monster, który trzymał w dłoniach telefon i sprawiał
wrażenie zaczytanego w jakimś tekście. Prawda była taka, że on
również usnął.
-
Co robisz? - zapytałam, podnosząc się z posłania. Podeszłam
bliżej chłopaka i zaglądnęłam mu przez ramię. Kartki, jakie
zdołałam zauważyć, były zapisane tyloma linijkami tekstu, że,
gdyby przepisać je na komputer, zajmowałyby około trzech stron A4.
-
Pracuję nad nową piosenką – westchnął, przecierając oczy
pięściami.
-
Nie możesz jeden raz iść spać wcześnej i zwyczajnie wstać rano
wypoczętym?
-
Nie umiem prowadzić takiego trybu życia – odparł, po czym wrócił
do kreślenia słów na papierze.
-
Kiedyś też tak miałam, lecz gdy podjęłam pracę w hotelu,
wszystko się zmieniło – przysunęłam drugie krzesło do biurka i
na nim usiadłam.
-
Przepraszam, że tak prosto z mostu, ale... Dlaczego pracujesz? W
końcu Jungkook też zarabia. I to niemałe sumy – zadał pytanie,
które niegdyś spędzało mi sen z powiek. Nie znałam go zbyt
długo, jednak stwierdziłam, że mogę mu zaufać.
-
Wiem o tym, ale gdybym zostawiła sprawy finansowe na jego barkach,
bałabym się, że załamie się pod ich ciężarem. Wolę sama
zapracować na siebie, a co on zrobi z częścią pieniędzy, które
dostaje, naprawdę mnie nie interesuje. Chyba, że zacząłby wydawać
je na używki. Musi nauczyć się odpowiedzialności, bo inaczej
nigdy nie podejdzie do życia poważnie – skończyłam swój wywód
i przeciągle ziewnęłam.
-
Gdy byliśmy jeszcze zwykłą gromadą nieznających się chłopaków,
opowiadaliśmy coś o sobie, żeby się lepiej poznać. Wtedy twój
brat wyznał, że brakuje mu matki, ale ma wspaniałą rodzinę i za
nic by jej nie oddał. Póżniej zmarł wasz ojciec i przyznam, że
podziwiałem go za to, że się nie poddał i dalej ciężko pracował
na nasz wspólny sukces, zamiast się załamać.
Wzruszyłam
się, gdy YoonGi wypowiedział te słowa. Cookie nigdy by się do
tego nie przyznał, ale bywał nie tylko słodki i uroczy. Potrafił
stać się dojrzałym nastolatkiem, jeśli w grę wchodziło coś
ważnego, co udowadniało, że moje reprymendy i uwagi na coś się
przydawały.
-
Mam nadzieję, że pozostanie taki, jaki jest. Wiem, że prędzej czy
później zajdą w nim jakieś zmiany, lecz chciałabym, żeby nigdy
nie porzucił swoich marzeń. Ja to zrobiłam i teraz bardzo tego
żałuję – omal się nie rozkleiłam pod wpływem wspomnień.
Jednakże tamten nostalgiczny moment przerwało głośne chrapanie,
wydobywające się z ust J-Hope'a.
Oboje
z brązowowłosym zachichotaliśmy.
-
Idę spać dalej. Nie wiem, jak ty wytrzymujesz na nogach po tylu
bezsennych godzinach, ale ja na pewno ci w tym nie pomogę.
-
Okej. W sumie ja też się już położę. Jutro z samego rana muszę
jechać do wytwórni, żeby przejrzeć jakieś papiery – Suga wstał
i rozprostował ręce, strzelając kościami.
-
W czasie urlopu też zajmujecie się takimi rzeczami? - zdziwiłam
się tym nieco, bo mój brat nigdy nie wspominał o czymś takim.
-
Tajemnica naszego zawodu jest prosta – tak naprawdę nigdy nie mamy
wolnego – chłopak wzruszył ramionami. Położyłam się na łóżku
i zawinęłam w kołdrę, robiąc odrobinę więcej pustego miejsca,
które po chwili zajął. - Dobranoc.
-
Dobranoc – odpowiedziałam i zamknęłam oczy, czując, jak moje
powieki stają się coraz cięższe.
Słońce
nie zdążyło wyjrzeć zza chmur, a ja już męczyłam się z
przygotowaniem zdatnego do spożycia posiłku. Z lodówki wyciągnęłam
ser, który pokroiłam w plastry, wyglądem bardziej przypominające
paski i wstążki, natomiast z koszyka pełnego warzyw wyjęłam
pomidory. Umyłam je, a następnie przekroiłam każdy na osiem
części. Otworzyłam śmietanę. Wlałam ją do białej,
porcelanowej miski. Dodałam wcześniej pokrojone warzywa i dokładnie
wymieszałam. Kiedy śmietana nabrała jasnoróżowej barwy,
przyprawiłam całość odrobiną soli i pieprzu. Odstawiłam miskę
z zawartością na bok i postawiłam na blacie duży, czarny talerz.
Położyłam na nim kilkanaśice kawałków chleba tostowego, na
którym ułożyłam szynkę i potarto-pokrojony ser. Chwilę później
śniadanie było gotowe.
Zanim
udałam się do pokoju Jungkooka, stwierdziłam, że najpierw obudzę
starszych chłopców. Weszłam do swojego pokoju, w którym zastałam
do połowy rozebranych chłopców. Na ten widok pisnęłam i zakryłam
oczy ręką.
-
O! Hej, LeeNa! - krzyknął HoSeok i podszedł do mnie, tuląc mnie
do swojego boku. - Dlaczego tak się zasłaniasz?
-
Może dlatego, geniuszu, że jesteś półnagi – syknęłam.
-
To nic takiego. Nie mów, że nigdy nie widziałaś rozebranego
mężczyzny! - szturchnął mnie w bok, a ja poczułam, jak na moje
policzki wypływa ognisty rumieniec.
-
Nie rób z siebie idioty, Jung – zwrócił mu uwagę Min.
Odetchnęłam z ulgą, lecz zamarłam, słysząc ciąg dalszy jego
wypowiedzi – Nie widzisz, że to dziewica?
Czarnowłosy
zaczął chichotać, jednak mnie nie było do śmiechu.
-
Co za kretyni! - wyrzuciłam z siebie. Gwałtownie się odwróciłam
i minęłam się w drzwiach z liderem.
-
Cześć, mała! - przywitał się ze mną. - Coś się stało? -
spytał, zauważając moją zdenerwowaną minę.
-
Cześć. Nic ważnego – zbyłam go. - Śniadanie jest gotowe. Jeśli
chcesz, to możesz przekazać to swoim przyjaciołom. Ale nie musisz.
-
Nie jesteśmy głusi, mała – odezwał się J-Hope.
-
Jeszcze raz któryś z was powie do mnie cokolwiek, a na pewno nie
dostaniecie nic do jedzenia. Co wy na to? - uśmiechnęłam się
chytrze i opuściłam pokój, pozostawiając raperów samych.
Skierowałam
swe kroki do salonu. Na kanapie leżał zwinięty w kłębek Jin,
przykryty kocem. Lekko pogłaskałam jego ramię, na co on otworzył
oczy i się przeciągnął.
-
Hej. Śniadanie czeka w kuchni – powiedziałam tylko i poszłam do
pokoju Cookiego. Niepewnie uchyliłam drzwi i wychyliłam zza nich
głowę. Powąchałam powietrze. Zapach nie był zły, co mogło
oznaczać dwie możliwości – albo reszta zespołu w ogóle tam nie
przebywała, albo... nie robią takiego bałaganu, jak mi się
wydawało. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam trójkę
wtulonych w siebie przyjaciół. Słodki widok, przyznaję, ale... co
ręka Taehyunga robiła na biodrze mojego brata?
Podeszłam
bliżej łóżka i wyciągnęłam rękę w stronę włosów
Jungkooka. Nie lubił, gdy ktokolwiek je dotykał, dlatego zawsze,
kiedy chciałam go zdenerwować (co, rzecz jasna, uwielbiałam),
budziłam go w ten sposób. Jednak tym razem było inaczej. Moją
rękę i jego włosy dzieliły milimetry, już prawie odgarnęłam je
z jego czoła, gdy nagle... Zostałam przygwożdżona do łóżka.
Popatrzyłam w górę, lecz zdołałam dostrzec jedynie czyjś
uśmiech, a napastnik został ze mnie zepchnięty.
-
Nie dobieraj się do mojej siostry – warknął Cookie. - Bynajmniej
nie przy mnie.
-
Czy to było dobieranie się? - zapytał podnoszący się z podłogi
Jimin.
-
Jungkook... Chyba pierwszy raz w życiu muszę przyznać ci całkowitą
rację. To nic, że zostałam do tego zmuszona przez incydent sprzed
chwili – rozczochrałam jego włosy. - Jak te dzieci szybko rosną
– otarłam niewidzialną łzę z kącika oka.
-
Noona... Tak właściwie, to po co tu przyszłaś?
-
Żeby was poinformować o śniadanku, czekającym w kuchni –
klasnęłam w dłonie.
-
Sama je zrobiłaś? I nic nie zepsułaś? Nie otrujesz nas? -
upewniał się czarnowłosy.
-
Dzień bez zgryźliwości to dzień stracony, co?
-
A żebyś wiedziała – odgryzł się Jeon.
-
Dobra, ubierajcie się i chodźcie, bo reszta pewnie już jest w
trakcie jedzenia – pospieszyłam ich i wróciłam do kuchni.
Najstarsi chłopcy przygotowywali herbatę, a Rap Mon i Hobi
grzecznie czekali na resztę.
-
Nareszcie jesteś! - ucieszył się na mój widok SeokJin. - Możesz
podać mi herbatę? Szukam, ale nie umiem jej znaleźć...
-
Jasne – odparłam, podchodząc do jednej z szafek i otwierając ją.
Znalazłam odpowiednie pudełko, które podałam chłopakowi.
-
Dzięki – uśmiechnął się z wdzięcznością szatyn, przyjmując
opakowanie.
-
Nie ma sprawy.
Usiadłam
na krześle obok blondyna, który przelotnie na mnie spojrzał.
Zauważył, że mam lepszy humor, niż gdy widzieliśmy się
przedtem, więc włączył radio. Jak się później okazało,
sądził, że nawet jakikolwiek odbiornik może działać mi na
nerwy, kiedy jestem nie w sosie.
Właśnie
zaczynały się poranne wiadomości. Do naszego małego grona
dołączyła reszta BTS. Siedzieliśmy przy jednym stole, jedząc
śniadanie i pijąc herbatę. Ni z tego, ni z owego w radiu
usłyszeliśmy piskliwy, kobiecy głos:
-
To, co Luhan zrobił wczorajszego dnia, wykracza poza wszelkie normy!
Jako przedstawicielka jego fanów w Seulu, chciałabym móc
porozmawiać z jego manadżerem. Skandalem nie wydaje mi się fakt,
że pocałował tę dziewczynę, ale to, że nikt wcześniej nie
widział ich razem. Czyżby był to dowód popierający teorię, że
nasz idol naprawdę bawi się dziewczynami i z nikim ani niczym się
nie liczy?
Nie
chciałam dłużej tego słuchać, dlatego przełączyłam stację.
Cookie spojrzał na mnie zdziwiony.
-
Nie chcesz posłuchać, co takiego zrobił twój bias? Może wcale
nie jest taki idealny, za jakiego go uważasz, co?
Przeniosłam
wzrok z sałatki pomidorowej na mojego brata.
-
Każdy jest inny, ale on na pewno nie jest idealny. Gdyby był
idealny, nie byłby człowiekiem, nie uważasz? - powiedziałam, po
czym ponownie zajęłam się jedzeniem.
Śniadanie
mogłoby minąć w spokojnej atmosferze. Podkreślam – mogłoby. Bo
nie minęło. W momencie nakładania przeze mnie tostów na talerze,
HoSeok doznał olśnienia, nie pierwszego i nie ostatniego w życiu,
ale równie idiotycznego, jak to z sytuacji mającej miejsce w moim
pokoju.
-
Czyli to jego plakaty trzymasz pod łóżkiem! A ja się
zastanawiałem, kto to może być... - westchnął. Nie zorientował
się nawet, kiedy ręka YoonGiego wylądowała na jego potylicy.
-
Odbiło ci do reszty? Chcesz, żeby nas zagłodziła?
-
LeeNa by się na to nie zdobyła! Przecież to wiecznie pogodna,
wesoła i miła Żelazna Dziewica! - wszystko byłoby w porządku.
Naprawdę. Gdyby nie ostatnie dwa słowa Junga.
-
Coś ty powiedział? - podniosłam się z krzesła, mierząc go
wzrokiem. - Coś ty, do cholery, powiedział?
-
LeeNa, słońce, to nic takiego! - zapierał się brunet. - Nie bierz
tego do siebie! Przecież wiesz, że czasem mam napady głupiego
humoru!
-
To już nie jest głupi humor, mój drogi. To głupota wrodzona.
Jeśli myślałeś nad leczeniem, to lepiej przestań, bo już nic ci
nie pomoże – usiadłam, nadal będąc wyprowadzoną z równowagi.
-
LeeNa, on naprawdę nie chciał tego powiedzieć! - zapewniał
brązowowłosy. - Sam myślałem nieraz nad tym, żeby go zabrać do
lekarza, ale... Psychiatra sam by musiał iść się leczyć, bo jego
już nikt nie ogarnie.
Uniosłam
lewą brew i pokręciłam głową. Z mojej prawej strony usłyszałam
plask dłoni na czole. NamJoon nie wytrzymał i musiał jakoś
zareagować.
-
Przepraszam za nich, Lee. To czyste dzieci – wziął uspokajający
oddech.
-
Zdołałam zauważyć. Jeśli będziesz miał problemy z uporaniem
się z nimi, to drzwi do mojego domu zawsze będą otwarte –
przybiłam z nim "żółwika". Oboje byliśmy osamotnieni w
tym dzikim gąszczu zboczonych myśli chłopaków. W trudnych czasach
trzeba znajdować sobie sojuszników.
-
I wtedy już nie będziesz Żelazną Dziewicą! - wyszczerzył zęby
czarnowłosy psychopata, kończąc posiłek. Mimo wszystko się
zaśmiałam. Z nimi nie można było się nudzić. Zdecydowanie.
Leżałam
na kanapie, po raz setny przełączając kanał w telewizji.
Natknęłam się na jakąś dramę, która zaciekawiła mnie lecącą
w tle muzyką. Znałam utwór towarzyszący nadawanej scenie, jednak
serial za bardzo mnie wciągnął, bym miała czas na przejmowanie
się tym. Miałam szczęście, bo był to dopiero pierwszy odcinek.
Opowiadał on historię młodego koreańczyka, który był zakochany
po uszy w swojej najlepszej przyjaciółce, jednak nic jej o tym nie
mówił, ponieważ ona darzyła uczuciem kogoś innego. Twórcy
naprawdę musieli się nad tym napracować, bo czułam się tak,
jakbym to ja była głównym bohaterem. Po kilkunastu minutach
oglądania miałam wrażenie, jakby polizał mnie pies – tak mokre
były moje policzki. Sięgnęłam ręką po chusteczki i otarłam
twarz. Usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi prowadzące do mojego
pokoju. Po chwili poczułam, jak przybysz siada obok mnie.
-
Co oglądasz? - zaczął rozmowę J-Hope, lecz szybko zauważył, że
mam oczy pełne łez. - Hej, co się stało? Dlaczego płaczesz?
Chyba nie zraniłem cię swoimi żartami aż tak bardzo, prawda?
LeeNa, powiedz, że to tylko przez ten głupi serial, błagam! -
złapał mnie za ramiona i mną potrząsnął.
-
Oczywiście, że to tylko przez film. Przecież nie płakałabym z
powodu nazwania mnie dziewicą... - przekręciłam oczami i pacnęłam
chłopaka w ramię.
-
Za co to było? - obruszył się.
-
Za naśmiewanie się ze mnie – odpowiedziałam i uderzyłam po raz
kolejny. - To za tarmoszenie mną chwilę temu. - dodałam i
ponowiłam czynność.
-
A to?
-
A to było na przyszłość – pokazałam mu język.
-
Tak się nie robi! Rozumiem, gdybyś dała mi buziaka, albo mnie
przytuliła, ale żeby bić? Nie wiem, co ty widzisz w przemocy
fizycznej. Zaczynam się ciebie bać – nie pozostał mi dłużny w
docinkach. Dla zobrazowania swojego "strachu" przybliżył
się do oparcia sofy, i wyrzucił ręce przed siebie w obronnym
geście. - Tylko nie bij!
-
Nie mogę cię uderzyć – stwierdziłam.
-
Dlaczego?
-
Bo to by zakrawało o przemoc na zwierzętach, J-Horse – zaczęłam
się śmiać i wstałam z wygodnego siedzenia. Uciekłam do pokoju
Cookiego, chcąc schować się przed złym, strasznym Hobim.
Wkroczyłam do pomieszczenia i czmychnęłam pod biurko.
-
Co ty wyprawiasz? - zmarszczył brwi Jungkook, ale ja jedynie zbyłam
go machnięciem ręki. Do pokoju wpadł brunet, rozglądając się w
poszukiwaniu mojej osoby. Gdy uchwycił mnie wzrokiem, jak
najszybciej wydostałam się spod stolika i stanęłam za Jiminem.
-
On mnie prześladuje! - pokazałam palcem na goniącego mnie
chłopaka. - Zrób coś, Jiminnie!
-
Zdradzasz mnie, więc dlaczego mam ci pomagać? - rudowłosy
skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na mnie wyczekująco.
-
Dlatego, że jesteśmy umówieni na randkę, a ty chcesz, żebym
dotarła na nią w jednym kawałku? - zrobiłam minę z serii "zbity
psiak" z nadzieją, że to go przekona. Odwrócił się w stronę
starszego członka zespołu i zadał mu pytanie:
-
Chcesz jeszcze dziś wylądować w szpitalu w wyniku obrażeń? Bo
trochę ci się tego nazbierało.
-
Jedyną osobą nadającą się do szpitala, jest LeeNa! Ona mnie
uderzyła! Zrób coś, TaeTae! - zwrócił się do kosmity,
przedrzeźniając mnie.
Różowowłosy
spoglądnął na niego i przekrzywił głowę.
-
Znajdź sobie dziewczynę. Niech ona cię ratuje z opresji –
poradził, siadając na kanapie.
-
Ale ja potrzebuję pomocy! Teraz! - upierał się brunet, tupiąc
nogami. V jedynie wywrócił oczami. - Uratuj mnie! Błagam cię!
Chyba nie chcesz, żeby Jimin uszkodził moją piękną twarzyczkę?
-
Róbcie, co chcecie, tylko mnie w to nie mieszajcie. Możecie się
nawet połamać.
-
Idę sobie – stwierdził Jung, unosząc głowę i odwracając się
do nas plecami. Chwilę później usłyszeliśmy krzyki z pokoju
mieszczącego się naprzeciwko.
Popatrzyłam
na Jimina, który również nie wiedział, co działo się w
pomieszczeniu. Aby upewnić się, czy ten wariat nie zrobił nikomu
krzywdy, przeszłam przez salon i ostrożnie wyjrzałam zza
uchylonych drzwi. Poczułam, jak coś ląduje na mojej twarzy.
Materiał pachniał moimi perfumami, co równało się z jednym –
była to moja ulubiona poduszka. Gdy tylko materiał znalazła się
na ziemi, zostałam zbombardowana przez gigantyczną liczbę jaśków,
poduszek i innych miękkich ozdób. Przeklinałam się w duchu za
słabość do szczegółów, jakimi były między innymi dodatki i
wykończenia.
Czy
nadal jestem taka sama? Czy dziś również cechuje mnie dbałość o
tak nieistotne rzeczy?
Z TĄ ŻELAZNĄ DZIEWICĄ ŻEŚ PRZESADZIŁ, HORSE, JJAAA, CI NIGDY NIE DARUJĘ JUŻ.
OdpowiedzUsuńJestem zmęczona, to nie będzie składne XD
Bardzo mi się podobało. Bardzo XD Było świetne, i w trakcie czytania musiałam się uspokoić, żeby móc normalnie czytać dalej XD Szczególnie po tych półnagich raperach, mam słabość XD <3
Cieszę się, że się podobało :)
UsuńNastępny rozdział jakoś w przyszłym tygodniu, bo ten był długi. Ale tamten jest krótszy, dlatego się już zabieram za pisanie 9 ^^
Szczerze? Ja też mam słabość do półnagich raperów. Zwłaszcza Sugi <3 ale Hobim czy Rap Monsterem nie pogardzę ;)
A że tu było ich dwóch... Nie moja wina. A w kolejnych częściach będzie takich sytuacji więcej. O wiele więcej ^~^
Chcesz chyba, żebym naprawdę wylądowała na dziale intensywnej terapii, co? XD
UsuńŻelaza Dziewica....nie wiem skąd bierzesz te teksty, ale...uwielbiam je xD
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym pisaniu i oby pojawiało się więcej takich tekstów, jak ta "Żelazna Dziewica" xD
Dziękuję :)
UsuńWiem, wiem... Rozdział dziewiąty będzie dość podobny, także spodziewaj się więcej komentarzy tego typu xD