piątek, 27 maja 2016

Rozdział VI

Anyeong~
Przybywam z nowym rozdziałem. Nie mogę uwierzyć w to, że minął ponad miesiąc, a jesteśmy już tak daleko O.O
Bardzo dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze. To naprawdę bardzo miłe z waszej strony ^.^
Miłego czytania~
LeeNa

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Stałam nad kuchenką gazową i przyglądałam się temu, jak Jin miesza ośmiornicze macki. Po przyjściu do mieszkania ustaliliśmy, że każdy z nas od tego momentu robi to, na co naprawdę ma ochotę. Kim chciał coś ugotować, a mnie po raz kolejny tego dnia dopadł wilczy głód. Nie zamierzałam zabraniać chłopakowi przyrządzenia czegokolwiek, tym bardziej, że sama co najwyżej mogłam przypalić garnki.

- Chcesz spróbować? - zapytał szatyn i bez chwili oczekiwania na odpowiedź wpakował łyżkę w moje ręce. Od razu nabrałam trochę sosu oraz ośmiornicy i posmakowałam.

- Pyszne! - pisnęłam i chciałam zabrać się za jedzenie, ale nie było mi to dane. Spojrzałam na SeokJina, trzymającego wyrwany mi moment wcześniej sztuciec.

- Zostaw, bo nie starczy dla wszystkich – upomniał mnie. Zrobiłam minę zbitego psiaka i pociągnęłam go za koszulkę.

- Ale to jest takie smaczne!

Nie podziałało na niego nawet to, więc musiałam użyć bardziej radykalnych środków.

- Jesteś niedobry... - specjalnie przerwałam i popatrzyłam na niego z zawodem wypisanym na twarzy – oppa.

Tym razem plan się sprawdził.

- Mam dla ciebie zbyt miękkie serce – westchnął i wyciągnął talerz. Nałożył mi sporą porcję potrawy i postawił na stoliku.

- Dziękuję – przytuliłam go i zaczęłam pochłaniać jedzenie. Po kilkunastu minutach skończyłam posiłek, dlatego odniosłam talerz do zlewu. Odwróciłam się z zamiarem wyjścia z kuchni, kiedy znikąd pojawił się przede mną Kim z chusteczką.

- Masz sos na ustach – wytłumaczył i przejechał delikatnym materiałem po moich wargach. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i opuściłam pomieszczenie. Będąc w drzwiach, minęłam się z NamJoonem, którego przyciągnął wspaniały zapach.

- Obiad gotowy?

- Ja jestem już po, ale nie wiem, czy Jin będzie tak łaskawy również dla ciebie – stwierdziłam, wzruszając ramionami i zwycięsko na niego patrząc.

- Jeszcze zobaczymy – ślepo wierząc w swoje umiejętności przekonywania przestąpił próg. W tym czasie weszłam do salonu i ujrzałam przezabawny widok – Suga oraz Hobi nieudolnie próbowali naśladować Jimina i Cookiego, którzy śpiewali "I Need U". Naprawdę niezapomniana sytuacja. Jednak zanim zdążyłam skomentować ich zachowanie, w pokoju pojawił się Rap Mon. - Jak wy, dziewczyny, robicie to, że za każdym razem dostajecie to, czego chcecie?

- Mamy specjalne względy u wszystkich chłopaków – puściłam oko w jego stronę. - Swoją drogą... Ciekawa książka – powiedziałam, wyciągając lekturę zza pleców. Znalazłam ją na łóżku w swoim pokoju, gdy poszłam tam, żeby schować torbę.

- Oddaj to! - Kim widocznie się zdenerwował, lecz zamiast mu ustąpić i zwrócić opowiadanie, wolałam poddać je częściowej publikacji.

- Może zamiast tego przeczytam fragment naszym drogim znajomym?

- Nie! - krzyknął, ale było za późno. Moje palce przewertowały kilka stron i zatrzymały się na jednej z nich. Teatralnie kaszlnęłam i przeczytałam pierwsze dwa słowa:

- Anastasia zamilkła... Zaraz, zaraz – przerwałam sama sobie. Obróciłam książkę w dłoniach i dokładniej przyjrzałam się okładce. Sama w sobie zbyt wiele mi nie mówiła, za to tytuł owszem. - Jednak nie jesteś taki grzeczny, jak wszyscy myślą. Pilny student, który czyta "50 twarzy Greya"? Nieładnie...

Blondyn zasłonił twarz obiema rękoma w geście rezygnacji, podczas gdy reszta chłopców w najlepsze się z niego śmiała.

- Nie znałem cię z tej strony, hyung – poklepał go po ramieniu V, szczerząc się jak głupi.

- Tyle szumu o jedną książkę...

- Ale nie byle jaką. Przyznaj się, czytasz ją, żeby zaimponować swojej ukochanej – naciskałam na niego, bo byłam ciekawa, czemu wybrał akurat ten egzemplarz do czytania.

- Jeszcze nie poznałem dziewczyny, która zawróciłaby mi w głowie na tyle, żebym czytał dla niej coś takiego.

- Może żadna cię nie chce? - podsunął J-Hope.

- Nie dogryzajmy mu już. Wiecie, jak on się musi czuć?

- Nie wierzę, że tylko ty to rozumiesz. Chociaż, z drugiej strony niezbyt mnie to dziwi – lider wymownie spojrzał na pozostałych członków zespołu.

- Człowieku, ja rozumiem, że przesiąknąłeś klimatem książki, ale żeby zdradzać, z której strony? Zachowaj szczegóły dla siebie – nieznający umiaru w żartach ChimChim kontynuował temat.

- Wychodzę. Jak się ogarniecie, zadzwońcie – powiedział NamJoon i, w dalszym ciągu udając obrażonego, opuścił salon.

- Kurczę, chłopaki. Nie, żeby coś, ale uważajcie, bo jeśli on to przeczyta, to mając naokoło siebie samych facetów może zmienić orientację. Tym bardziej, że mieszkacie razem – ostrzegłam ich, na co oni ponownie wybuchnęli śmiechem.

- Dobra, ludzie. Atmosfera super, ale nie możemy marnować wolnego – uciął Suga. Popatrzyliśmy na niego. On, widząc, że skupiliśmy swoją uwagę na nim, dokończył myśl – Dlatego teraz zabieramy się za jedzenie, a po obiedzie gdzieś wyjdziemy.

- Znowu? - zaczął grymasić Jimin.

- Jeśli wolisz zostać ze mną i pomóc mi w sprzątaniu, to proszę bardzo – podparłam ręce na biodrach.

- Nie idziesz z nami? - HoSeok zmarszczył brwi.

- Muszę posprzątać, bo dawno tego nie robiłam i załatwić kilka prywatnych spraw.

- Rozumiem, że to jakaś aluzja? Możesz od razu powiedzieć, że masz nas dość – oczy czarnowłosego stały się strasznie smutne.

- Nie mam was dość. Zwyczajnie chciałabym zrobić wszystko, żeby spędzić z wami następne trzy dni – podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. Widząc to, ChimChim uparł się, że jemu też trzeba dać buziaka. Skończyło się to tak, że obdarowałam całusem trzech chłopców – V marudził, że go unikam i byłam skłonna zrobić to ze względu na jego "kosmiczną" naturę. Bardzo się ucieszyli. Miałam tylko nadzieję, że bardziej sprawiła im radość wiadomość, iż spędzę z nimi więcej czasu, a nie fakt, że ich całowałam. Naprawdę.

Wtedy do pokoju wrócił blondyn, niosąc dwa talerze.

- Lepiej się odsuńcie, bo, znając moje szczęście, jedzenie znajdzie się na was, zamiast na stole – poradził, potykając się o róg kanapy. W ostatniej chwili YoonGi, siedzący na sofie, przechwycił oba naczynia. Co nie zmieniło biegu zdarzeń, a mianowicie momentu, w którym głowa lidera znalazła się podejrzanie blisko krocza brązowowłosego. Mimowolnie spoglądnęłam w tamtą stronę, ale po paru sekundach uciekłam wzrokiem. Co ty wyprawiasz? - skarciłam samą siebie w myślach. Miałam wrażenie, że zachowuję się przy nich jak niedojrzała małolata.

- Nie odzywaj się już, Rap Mon – warknął Min, spychając z siebie intruza.

- Oczywiście, nie mogłeś się powstrzymać przed pozbyciem się obiadu w niekonwencjonalny sposób. Nie wystarcza ci, że prawie wyrwałeś drzwi od lodówki? - nawet nie zauważyliśmy, kiedy Jin wszedł do salonu.

- Nie zapominajmy o tym, że wczoraj, kładąc się do łóżka, prawie je zerwał – wtrącił J-Hope.

- Jak już znajdziesz żonę, przekaż jej ode mnie, że należy jej się order za wytrzymywanie z tobą. Chyba, że weźmiecie rozwód – dodałam.

- Może go gdzieś oddajmy? - podsunęła Marchewka.

- Ta, do "Domu Nadziei" – zironizowałam.

- Czy tam przypadkiem nie pracują zakonnice? Prędzej by go same gdzieś oddały, bo to ateista – prychnął Cookie.

- Dziś jest Dzień Wyśmiewania NamJoona, czy jak? - obiekt naszych żartów przerwał rozmowę.

- Podobno lubisz być w centrum uwagi – odgryzł się Jung.

SeokJin załamał ręce i pokręcił głową, wprawiając w ruch swoje włosy.

- Zupełnie jak dzieci.

- Masz rację – przytaknął mu Suga i udał się do kuchni po resztę talerzy. - Siadajcie i jedzcie.

BTS byli głodni, w wyniku czego zajęli się pałaszowaniem przygotowanej przez najstarszego członka ośmiornicy. Życzyłam im smacznego i weszłam do swojego pokoju. Zaczęłam zbierać wszelkie papiery walające się na półkach i usuwać zbędne papierki oraz opakowania po słodyczach. Następnie wyjęłam kilka płynów do czyszczenia mebli i szmatkę z szafki w łazience. Zabrałam się za wycieranie kurzu z biurka, komody i szafy. Gdy zerknęłam do przedpokoju, chłopcy właśnie wychodzili. Po krótkim pożegnaniu wróciłam do sprzątania. Umyłam naczynia, doprowadziłam kuchenne blaty do względnej czystości i znów udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w krótkie, brązowe spodenki i kremową koszulkę na ramiączkach i wysuszyłam włosy, zostawiając je rozpuszczone. Pomalowałam usta błyszczykiem i wciągnęłam na nogi beżowe baleriny na małym koturnie. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z mieszkania, zamykając je na kilka zamków. Wrzuciłam klucze do małej, podręcznej torebki i ruszyłam w drogę. Musiałam iść do Versalu, żeby ubłagać szefową o dodatkowe dwa dni wolnego. Nie mogłam zawalić sprawy z konkursem, lecz czułam się zobowiązana do powiadomienia pracodawcy o mojej krótkiej nieobecności.

- Dzień dobry – przywitałam się z SeYoon, pracującą w hotelu jako recepcjonistka.

- Cześć, LeeNa! Co cię tu sprowadza w dzień wolny? - spytała, odgarniając z czoła niesforną grzywkę.

- Przyszłam do pani Han, aby omówić z nią kilka rzeczy.

- Przykro mi, ale nie ma jej dziś. Zachorowała na jakąś poważną grypę – zrobiła naburmuszoną minę i po raz kolejny próbowała zrobić coś z włosami. - Nie łam się! Zamiast niej przyszedł jej syn.

- To ona w ogóle ma syna? - zdziwiłam się.

- Serio nie wiesz, czy tylko udajesz? Przecież on jest jedynym spadkobiercą hotelu! I, w dodatku, bardzo przystojnym idolem – cwaniacko się uśmiechnęła.

- Czekaj, chodzi ci o Luhana? - zamurowało mnie. Nie byłam psychicznie przygotowana na coś takiego... Ciężko to przyznać, ale ten chłopak był moim biasem. Tak, to jego plakaty ukrywałam pod łóżkiem.

- Dokładnie! Zadzwonię do niego i powiem mu, że ma gościa – chciałam zaprotestować, lecz moja droga znajoma już trzymała telefon w dłoniach.

Po kilku minutach znajdowałam się przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu szefowej. Dwukrotnie zapukałam w sosnowe drewno. Usłyszałam głośne "Proszę", po którym uchyliłam drzwi. Niepewnym krokiem weszłam do środka pomieszczenia.

- Witam – wręcz wymarzony osobnik płci męskiej zabrał głos.

- Dzień dobry – odparłam, podchodząc nieco bliżej biurka.

- Co cię do mnie sprowadza? - odrobinę zszokowała mnie jego bezpośredniość i brak jakichkolwiek zwrotów grzecznościowych, jednak nie dałam tego po sobie poznać.

- Przyszłam tu w celu poinformowania o mojej nieobecności w pracy w poniedziałej i wtorek.

- Jakiś konkretny powód? - przeszył mnie spojrzeniem swych ciemnych oczy, a ja czułam coraz większy dyskomfort.

- Mam bardzo ważne obowiązki do wypełnienia w szkole.

- Nadal się uczysz? I moja matka cię przyjęła?

Myślałam, że za chwilę zemdleję. Czasem zastanawiałam się, jakby to było go poznać, ale nie sądziłam, że jest aż tak pewny siebie i... nie wiedziałam, jak to określić. Chamski?

- Mógłbyś być milszy – mruknęlam pod nosem, jednak nie uszło to jego uwadze.

- Jestem miły wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja. Co nie zmienia faktu, że nie przekonałaś mnie do podarowania ci, bądź co bądź, dwóch dni wolnego.

Za kogo on się, do cholery, uważa?! - ta myśl towarzyszyła mi w rozmowie od jakiegoś czasu.

- Nie będę cię błagać na kolanach. Może od razu mam się zwolnić? - uniosłam lewą brew.

- Jaka zadziorna... Cóż, skoro tak bardzo ci zależy, możesz w te dni nie przyjść do pracy.

W tym momencie miałam zacząć skakać z radości, kiedy usłyszałam drugą część jego wypowiedzi.

- Pod warunkiem, że przejdziesz się ze mną na kawę.

- Że co, proszę?

- To, co słyszałaś. Widzimy się za pięć minut w holu.

Nie zdołałam zareagować na odruchy własnego ciała, które, jak gdyby nigdy nic, poprowadziło mnie w wyznaczone miejsce. Gdy tylko SeYoon zobaczyła, kto zmierza w moją stronę, by stanąć obok mnie, uniosła kciuk do góry i zrobiła nam zdjęcie. Po głowie snuły mi się wyobrażenia, jak ją zabiję, aczkolwiek odłożyłam je na później.

- Nawet nie wiesz, jak mam na imię - wytknęłam mu.

- Więc mi je zdradź.

Wywróciłam oczami.

- Nazywam się LeeNa.

- Pasuje do ciebie. Ładne imię, ładna buźka. Lepiej nie mogłem trafić – włożył ręce do kieszeni.

- Hamuj trochę, człowieku.

- Hamulce są dla spracowanych ludzi, którym brakuje rozrywki.

- Mógłbyś powiedzieć, gdzie idziemy? - próbowałam zmienić temat, bo przebywanie z tym mężczyzną doprowadzało mnie do szału. A co dopiero rozmowa...

- Do kawiarni.

- Jakiej?

- The Mood For Love, czy coś w tym stylu – mówił, ignorując natarczywe fanki, jakie otaczały go małym tłumem.

- Zazwyczaj gromadzą się tam pary, które nie mają nic innego do roboty, niż mizdrzenie się w miejscu publicznym i picie tej samej kawy przez dwie słomki. Naprawdę mnie tam zabierasz? Poznałeś mnie dopiero dzisiaj i nie pokazałeś zbyt dobrej strony swojego charakteru. Jeżeli takowa w ogóle istnieje... - nawijałabym dalej, gdyby nie to, że Luhan, jakbyśmy znali się nie wiadomo ile czasu, pocałował mnie. Prosto w usta. Na środku ulicy. Wśród jego fanek.

Oderwał się ode mnie i nonszalancko szedł dalej, podczas gdy ja wciąż stałam w tym samym miejscu z rozszerzonymi oczami i zarumienionymi policzkami. Ocknęłam się z zamyślenia i zrównałam swój krok z jego.

- Dlaczego to zrobiłeś? - zagryzłam dolną wargę.

- Żebyś się uciszyła. Tak w ogóle... Twój błyszczyk całkiem dobrze smakuje. Użyj go, gdy będziemy na następnej randce – odrzekł.

- Wyciągasz mnie na kawę, całujesz, a po chwili mówisz coś o następnej randce? Normalnie mistrz podrywu.

- Urocza jesteś, jak się denerwujesz. Zobaczysz, będziemy idealną parą.

- Zaplanujesz od razu całe moje życie z góry, czy poczekasz, aż przetrawię to, co się przed chwilą zdarzyło?

- To był dopiero przedsmak tego, co cię czeka w najbliższej przyszłości.

- Doprawdy? Może od razu zaciągnij mnie do łóżka. Albo nie! Weźmy ślub, bo po co czekać?

- Tak, i po drodze do kościoła zróbmy sobie gromadkę dzieci. Cudowny pomysł, ale to kiedy indziej, słońce – puścił mi oko i otworzył przede mną drzwi. Znaleźliśmy się w przestronnej sali, utrzymanej w typowo "kawowych" kolorach. Dekoracje w postaci białych zasłon z miłosnymi motywami oraz małych, lawendowych bukietów ułożonych w ozdobnych wazonach na każdym stoliku powodowały dość przyjemne odczucia.

- Nie przyszliśmy tutaj bez celu – zaczął blondyn. - Moja matka planuje przepisanie na mnie hotelu, jednak postawiła jeden warunek. Zanim stanę się pełnoprawnym właścicielem, mam znaleźć odpowiednią partnerkę, która w przyszłości zostanie moją żoną.

- I dlatego wyrwałeś pierwszą, lepszą dziewczynę, która się nawinęła? - nie powiem, że nie zaciekawiło mnie to, co powiedział. W zasadzie od zawsze ciągnęło mnie do typów spod ciemniej gwiazdy. Chociaż nie wiedziałam, że mój bias też taki będzie. Podczas występów oraz wywiadów był zupełnie inny, niż w rzeczywistości.

- Jesteś ładna. Z tego, co widziałem, większość personelu cię lubi. Jeżeli nadal się uczysz, to zapewne studiujesz, albo planujesz studia, co jest równoznaczne z tym, że musisz być inteligentna. Poza tym, moja mama również cię chwali, między innymi za sumienne wypełnianie obowiązków, mimo że nie masz ich dużo. A to przyczynia się do wyciągnięcia przeze mnie pewnych wniosków.

- Mianowicie?

- Jesteś dla mnie idealną kandydatką na żonę – to po pierwsze. Po drugie, w razie jakiegokolwiek wypadku byłabyś zdolna rozporządzać pracą w hotelu. I po trzecie, a zarazem najważniejsze... Czerpałabyś z tego niemałe zyski.

- Miło, że tak twierdzisz, lecz nie jestem na tyle łatwa, by dać się kupić taką ofertą.

- Nie chcę cię martwić, ale już w tym siedzisz. I to po uszy.

- To, że tutaj przyszłam, nic nie znaczy.

- Ale to, że cię pocałowałem, znaczy bardzo dużo. Zapewne jeszcze dziś gazety napiszą o tym niemałe artykuły. W sieci znajdzie się to za jakieś pół godziny, a, znając pomysłowość brukowców, plotki nie będą miały końca.

Zmierzyłam go spojrzeniem i chwilę się nad tym zastanowiłam. Gdybym zignorowała wszystkie wydarzenia związane z Luhanem i dalej żyła swoim życiem, dziennikarze nie daliby mi spokoju. Jeśli bym się zgodziła, miałabym zagwarantowane niesamowite wspomnienia, bo, mimo wszystko, chłopak pozostawał moim wymarzonym księciem z bajki, i możliwe, że nawet pracę w hotelu na wyższym stanowisku. Dodatkowo mogłabym wykorzystać to jako szansę na rozpoczęcie kariery muzycznej.

- Co byś zrobił, gdybym przystała na twoją propozycję? - obserwowałam, jak zareaguje.

- Innej opcji nie brałem pod uwagę – błysnął śnieżnobiałymi zębami w wyglądającym na szczery uśmiechu.

- Zastanowię się. Jeśli w ciągu miesiąca zdołasz mnie przekonać, zostanę twoją dziewczyną – nie wierzyłam, że to mówię. Chciałam zasmakować czegoś nowego, choć byłam pełna obaw. Ale nie szkodziło spróbować, prawda?

- Dobrze – zgodził się. Poluźnił krawat i posłał mi minę godną uwodziciela wszech czasów. - Chcesz coś do picia?

- Małe cappucino – skinął głową i odszedł w stronę lady. Złożył zamówienie, ani razu nie spoglądając na kelnerkę. Zapłacił i wrócił do stolika.

- Więc, LeeNo, opowiedz mi o sobie coś więcej...

8 komentarzy:

  1. NIE DOCZYTAŁAM JUŻ DALEJ, JAK USŁYSZAŁAM SŁOWO "LUHAN". KOBIETO ON JEST ASDFGHJ! CZEKAJ, CZYTAM DALEJ...
    Nie, no ja cię naprawdę teraz zamorduję. No serio.
    Boże, czy ty mnie już opuściłeś?!
    Dobra, wdech, wydech, wdech...
    Co on zrobi? Czytam dalej.
    POCAŁOWAŁ?!
    Nie przeczytałam trzech słów i znowu mam padaczkę! No kurdeee...
    Fuck. Przepraszam za to, ale NIE POTRAFIĘ INACZEJ WYRAZIĆ TU EMOCJI, GDYBYM CIĘ ZOBACZYŁA, WYRAZIŁABYM JE PODANIEM CI NIE WIEM, CYJANKU POTASU...
    *Przepraszam, co ja mówię, ale Luhan zawsze tak na mnie działa*
    ;-----;;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po twoim komentarzu wnioskuję, że się podobało xD
      Nie ma sprawy, też miałam taki okres. Uwielbiam go jako takiego bad boya. Mimo że jest słodki itd, to... Kocham jego wcielenie w tym opowiadaniu ^.^
      Mam nadzieję, że następny rozdział będzie dla ciebie równie ekscytujący ^~^

      Usuń
    2. Jeśli dostanę zawału, kupujesz trumnę i finansujesz pogrzeb.
      Kocham bad boy'ów od dłuższego czasu, a LuHan, choć zawsze będzie moim małym, uroczym jelonkiem, świetnie do tego pasuje *Q*
      NO ALE NIE PRZESADZAJMY, LUHAN I BTS W JEDNYM SCENARIUSZU TO ZA DUŻO DLA MOJEGO SERCA, dlatego szykuj oszczędności XD

      Usuń
    3. Okej, może jeszcze coś zostało z Komunii (sprzed 7 lat, nie żeby coś) xD
      Oszczędzam na wakacje w Azji, więc musisz jeszcze trochę poczekać. Mam już prawie napisany epilog, a jeśli chodzi o bieżące sprawy, to jestem w trakcie pisania 9 rozdziału. Jest moc ;) I już mam prawie całkowicie rozrysowaną fabułę \(*.*)/
      Ale jeszcze trochę cię potrzymam w niepewności. Muszę xD

      Usuń
    4. A ja muszę nie wiem... Kiedyś Ci się odpłacę, uwierz XDD

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. OMOÓJBOŻELUHANJAKJAGOKOCHAM!
    Aish....moje serce...
    Taki Luhan...nie ogarniam xD
    Randka z Luhanem to życie xD
    Nie mogę się doczekać next'a....
    Jeju moje emocje aż rozsadzają mnie od środka...
    TOPRZEZCIEBIE!
    Hu..muszę się uspokoić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko mi tu na zawał nie zejdź xD
      Cieszę się, że się podobało ^~^
      Następny rozdział będzie... Chyba dziś xD

      Usuń