niedziela, 25 grudnia 2016

Unfulfilled Promiss

I need your love, I'm a broken rose (...)
Oh baby, help me from frozen pain
With your smile, your eyes, and sing
Me, just for me

Kolejne słowa opuszczają moje usta, wprawiając powietrze wokół w wibracje. Czuję, jak każda z nich przeszywa mnie na wskroś, jak niegdyś twoje spojrzenie, za którym tak tęsknię.
Dla mnie nigdy nie umarłeś. Cały czas byłeś obok mnie, to mnie łamiąc, to naprawiając. Jestem tylko różą, którą można uchronić lub zniszczyć, pokochać lub zapomnieć. Twoje uczucia w stosunku do mnie były na tyle ambiwalentne, że potrafiłeś ranić, jednocześnie będąc oparciem.
Żałuję, że tamtego dnia nie mogliśmy spędzić razem. Gdybyśmy umarli razem, byłaby to piękna śmierć.
Również dostrzegasz ten paradoks? Na początku naszej znajomości, jeszcze zanim wyjechałeś do Tokio, kupiłam ci kłódkę. Podobną do tej, którą nosił Sid Vicious z Sex Pistols. Założyłam ci ją na szyję, zapięłam i schowałam kluczyk. Zapytałam cię wtedy, czy jeśli umrę, będziesz mi towarzyszył. Okazało się jednak, że to ja powinnam towarzyszyć tobie.
Kolejna niespełniona obietnica.
Kiedy wspominam takie chwile, uświadamiam sobie, że wszystkie osoby, które coś dla mnie znaczyły, które kochałam, traktowałam jak psy. Najchętniej pozakładałabym im obroże i nigdy nie wypuściła z własnego ogródka.
Życie pokazało mi, że to ja byłam psem, zwierzęciem popychanym przez los i przypadek, które nigdy nie miało znaleźć swojego miejsca.
Wiesz, Ren... Przykro mi. Gdybyśmy nie byli tacy sami, może zdołałabym odciągnąć cię od pewnych decyzji, które doprowadziły nas na skraj przepaści między bytem i niebytem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz