niedziela, 25 grudnia 2016

Rozdział XXIV

Podbiegłaś do niego. Po całym tym cyrku, w którym nie miał szans wygrać prawdziwy zwycięzca, wpadłaś w jego ramiona, jakby był ostatnią rzeczą, jaka pozostała na tym świecie. Wyglądałaś na szczęśliwą. Po raz pierwszy od bardzo dawna mogłem dostrzec na twej twarzy tak szczery uśmiech. Wierzę, że do teraz jest zarezerwowany tylko dla wyjątkowych osób. Dla elity, do której nigdy się nie dostanę.
Możesz mi wierzyć lub nie, lecz naprawdę życzyłem wam jak najlepiej. Chciałem być posłusznym młodszym bratem, często roztrzepanym, jednak mimo wszystko miłym i dobrodusznym. Marzenie.
Wiele rzeczy pozostało dla mnie niedoścignionymi celami, do których przestałem dążyć z powodu braku sił. Wolałem osiągać niskie pułapy za jak najmniejszą cenę.
Czuję na barkach ogromne brzemię, ilekroć przypominam sobie ciebie i... jego. Tak wielka miłość... Ile bym dał, by w tamtym samochodzie naprawdę siedział Luhan. Nie, żebym źle mu życzył. Ale chciałbym, by to właśnie on tam się znalazł. Może wtedy nie musielibyśmy wszyscy tak bardzo żałować tego, że wydarzenia potoczyły się tak, a nie inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz